W maju w jastrzębskiej kopalni zginęło pięciu górników. Do tej pory komisja Wyższego Urzędu Górniczego, która bada przyczyny tragedii, przesłuchała 39 świadków. To osoby odpowiedzialne za dozór na "Zofiówce" oraz górnicy wykonujący pracę w rejonie, gdzie 5 maja wystąpił wstrząs. - Przesłuchania cały czas trwają. Są one prowadzone przy współudziale funkcjonariuszy Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach - mówił dziennikarzom Zbigniew Rawicki, dyrektor Departamentu Górnictwa oraz przewodniczący komisji badającej przyczyny tąpnięcia w "Zofiówce" w Jastrzębiu-Zdroju. W środę odbyło się trzecie posiedzenie tej komisji, której prace potrwają do 19 października. Komisja, poza zbadaniem przyczyn i okoliczności tąpnięcia, ma określić, czy w wyrobisku można będzie kontynuować roboty. - Specjaliści mają też zastanowić się, jak w przyszłości unikać podobnych tragedii. Komisja oceniła też akcje ratowniczą prowadzoną pod ziemią - powiedział Zbigniew Rawicki: Jeśli nie slyszysz radia spróbuj inny strumień lub zewnętrzny player Okoliczności zdarzenia bada także Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku. Joanna Juroszek /Foto Gość Zbigniew Rawicki, przewodniczący komisji badającej wypadek w "Zofiówce" Prace zakończył zespół badający mechanizm wstrząsu, jaki 5 maja wystąpił 900 metrów pod ziemią miał siłę ok. 4,5 stopni w skali Richtera i nie był bezpośrednio wywołany prowadzonymi w tym miejscu robotami. Mówi Zbigniew Rawicki: Jeśli nie slyszysz radia spróbuj inny strumień lub zewnętrzny player - To zagrożenie, zgodnie z przepisami, z posiadaną wiedzą, jest prognozowane. Jesteśmy w stanie z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć, gdzie dojdzie do silnego wstrząsu, które miejsca w podziemiach kopalni są niebezpieczne. Ale nie potrafimy jednoznacznie określić, w którym momencie i o jakim czasie dojdzie do silnego wstrząsu, i czy będzie on miał wpływ na wyrobiska dołowe. Niestety ten dzień, ten wstrząs, jego rozmiar, energia i zniszczenia, jakie spowodował, były nie do przewidzenia - dodał. Wyższy Urząd Górniczy w Katowicach pozytywnie ocenił akcję ratowniczą, podczas której ratownicy próbowali jak najszybciej dotrzeć do poszkodowanych pod ziemią górników. Udało się uratować dwóch, pięciu zginęło w zaciśniętym chodniku. «« | « | 1 | » | »»
EFEKT: skutek ★ OBWAŁ: skutek tąpnięcia w kopalni ★★★ STRES: może być przyczyną zawału ★★★ WYLEW: skutek wezbrania rzeki ★★★ ZATOR: przyczyna zawału ★★★ ZAWAŁ: skutek tąpnięcia w kopalni ★★★ SINIAK: fioletowy skutek bójki ★★★ SMUTEK: ogarnia na skutek współczucia ★★ NERWICA: skutek Górniczy geofizycy mierzą i śledzą wstrząsy. Musztarda po obiedzie? Dzięki nim ratownicy wiedzą, gdzie ruszyć z pomocą i którą część kopalni należy ewentualnie ewakuować. A liczy się każda minuta...Gdzieś tam, podczas rodzinnego spotkania, słyszymy od polkowiczan, czy głogowian opowieści o kołyszącym się żyrandolu, dzwoniących szklankach w kredensie, otwierających się drzwiczkach od szafek. Nie, tym razem nie jest to opowieść o duchach... - W obszarze górniczym Rudna aktywność sejsmiczna rocznie rejestrowana jest w granicach około 19 tys. zjawisk sejsmicznych - mówi Eugeniusz Koziarz, szef stacji geofizyki górniczej kopalni Rudna. - Jednak nie znaczy to, że tyle razy na powierzchni kołyszą się żyrandole. Takich odczuwalnych na powierzchni wstrząsów było raptem w minionym roku amplituda, energia…Wędrujemy po stacji geofizycznej kopalni Rudna. Spodziewaliśmy się większych emocji, tymczasem żadnych wstrząsów. W głównej roli komputery, monitory i... mnóstwo matematyki. Manituda, amplituda, energia... Nuda. - O tych zdarzeniach sejsmicznych w telewizji się nie trąbi, chyba, że dojdzie do tragedii. Tutaj mówimy o wstrząsach w skali mikro, które zamykają się w granicach dwóch, trzech obszarów górniczych - uzupełnia w kopalni Rudna. 3 górników zginęło, 5 poszukiwanych. Ratownicy mają kontakt z jednymNa wstępie poznajemy różnicę między wstrząsem a tąpnięciemWstrząs nie skutkuje trwałymi zmianami w wyrobisku górniczym, nie zagraża bezpieczeństwu, kończy się nieprzyjemnym wrażeniem ruchu górotworu oraz efektami akustycznymi. Wyrobiska po wstrząsie nadają się do odtworzenia, dalszej eksploatacji, po tąpnięciach są zazwyczaj na trwałe czuwają na stacji siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę... Mariusz KapałaCzy stacja geofizyczna, ze swoimi czujnikami, sejsmografami jest w stanie przewidywać wstrząsy? Jak słyszymy, jest to niemożliwe. Geofizycy nie są w stanie przewidzieć nadchodzących zdarzeń. Są natomiast w stanie obliczyć energię wstrząsu i, co najważniejsze, wyznaczyć jego epicentrum. I na tym polega istota pracy stacji. Szybka lokalizacja epicentrum, obliczenie energii „dreszczy”...- Kopalnia Rudna ma trzynaście oddziałów wydobywczych i stacja jest potrzebna na co dzień - dodaje Jerzy Wróbel, główny inżynier ds. tąpnięć ZG Rudna. - Przy silniejszych wstrząsach wycofujemy załogę z zagrożonego oddziału. Sygnał wędruje do dyspozytora, który podejmuje o tym decyzję. Kiedy jest potrzeba wezwania ratowników, dokładnie wiemy, w które miejsce należy ich skierować, wskazujemy konkretny szyb i przekazujemy uwagi sprawą kopalńGdy pytamy o to, czy te wstrząsy to efekt trzęsień Ziemi, dowiadujemy się, że, cóż, jesteśmy ignorantami. Generalnie mieszkamy na terenie asejsmicznym i wszelkie ruchy górotworu mają tu właśnie związek z działalnością górniczą. Tutaj nie ma opowieści o rowach tektonicznych i wędrówce kontynentów. Stacja obserwuje rejon działalności kopalni Rudna i częściowo teren „sąsiadów” z Sieroszowic-Polkowic oraz i Głogowa Głębokiego Przemysłowego. Ogółem obszar górniczy kopalni Rudna to powierzchnia około 78 km kw, a teren eksploatacji obejmuje około 100 km nie mają wpływu na kierunek eksploatacji. Bo i trudno - mimo pracy geologów - precyzyjnie przewidywać to, co górników czeka „za rogiem”, nie można stworzyć jednego modelu miliardów inwestowanych w bezpieczeństwo ryzyko to codzienność. Górnicy wiedzą, że poprzez urabianie materiału skalnego wytwarzają pustkę, a górotwór żyje, puste wyrobiska się zaciskają, przesuwają strop, spąg. I najważniejsze. Górnicy urabiają wyrobisko przy pomocy materiałów wybuchowych. Tzw. roboty strzałowe to przecież setki kilogramów materiałów wybuchowych. W ten sposób sami generują Jeśli po robotach pirotechnicznych odnotujemy wstrząs, należy to uznać za sukces - dodaje Wróbel. - Oznacza to, że górotwór się odprężył i to w momencie, gdy nie ma na dole, oprócz osób odpalających przodki, ludzi. To podstawowa zasada profilaktyki. Odpalamy materiały wybuchowe i półtorej godziny czekamy... Dopiero wówczas do wyrobiska wchodzą górnicy, wjeżdżają maszyny. A są rejony, gdzie liczymy się z dużym ryzykiem wstrząsów, a co za tym idzie tąpnięć, gdzie po strzelaniach czekamy sześć, dwadzieścia cztery godziny, a i bywają takie, gdy strzelamy tylko raz w tygodniu, na koniec region to teren asejsmiczny. Wstrząsy to efekt działalności górników Mariusz KapałaNiektóre rejony są znacznie bardziej podatne na tąpnięciaZależy to od parametrów wytrzymałościowych skał, które budują górotwór i w furcie eksploatacyjnej, czyli w miejscu, które jest eksploatowane. Tutaj także nie ma żadnych reguł. Owa furta może mieć 2,2 metra wysokości, ale może także kilkanaście metrów. Podobnie jest z głębokością, na której zalegają eksploatowane złoża. Miedziowi górnicy kopalni Rudna zaczynali od jakichś 800 metrów, teraz są już poniżej metrów pod powierzchnią. Rozcinka, wyrównanie frontów, i specjalna uwaga, którą otacza się naroża - najsłabsze i najbardziej narażone na tąpnięcie. Tutaj praca uczy pokory wobec jak GPSNagle komputer stojący przed dyżurnym piszczy. - To nie u nas, u kolegów z Sierpolu (Polkowice-Sieroszowice) - mówi szef stacji. Oto podobne „obserwatoria” geofizyczne mają trzy kopalnie. Tym razem wstrząs nastąpił na granicy obszaru działania Rudnej. W tym przypadku można tylko wyznaczyć wstępną lokalizację, gdyż nie ma szansy „zamknąć” triangulacji. Ogólnie mówiąc system przypomina nieco wyznaczanie pozycji Rudnej znajduje się 55 stanowisk pomiarowych. Jak mówią fachowcy, jest to sieć płaska, ponieważ kopalnie miedzi są efekcie każde pole eksploatacyjne jest w zasięgu minimum czterech stacji, co pozwala precyzyjnie wyznaczyć epicentrum wstrząsu. Na dole podstawą pomiarów są prędkości drgań fali, która wychodzi ze źródła wstrząsu sejsmicznego. Z kolei na powierzchni istotny jest pomiar przyspieszenia, czyli jakby odpowiedzi na to, co dzieje się na na mapę. Całość uzupełnia 25 punktów pomiarowych na powierzchni. Widać, że pod specjalnym nadzorem jest ogromny zbiornik unieszkodliwiania odpadów wydobywczych, czyli Żelazny Most. Ciągle w pamięci pozostaje katastrofa, do której doszło przed laty w Iwinach. Teraz i zbiornik jest całkowicie innej konstrukcji, i geofizycy czuwają nad tym, co się czuwają na stacji siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę...- Te czerwone kółka to rejony szczególnie zagrożone?- Nie, to filary ochronne dla szybów i właśnie zbiornika Żelaznego Mostu - tłumaczy Koziarz. - Krótko mówiąc, tutaj nie prowadzimy robót górniczych, aby nie osłabiać sposób szczególny potraktowano również PolkowiceZ jednej strony jest tutaj najbogatsza „kolekcja” czujników, z drugiej wykonano szereg operacji, aby miasto możliwie najbardziej uchronić przed skutkami działalności „sąsiadów” z dołu. Oto przed laty Polkowice posadowiono nad najlepszymi złożami miedzi. Warstwa miedzionośna miała kilkanaście metrów grubości i złoże było wyjątkowo bogato ukruszcowane. Czyli prawdziwa wisienka na torcie. Tutaj także po najsilniejszych, czyli najbardziej energetycznych wstrząsach, najwięcej jest sygnałów. I wreszcie właśnie na tym obszarze doszło do dwóch „dziewiątek”, po których wybuchła prawdziwa panika. Wpływ starano się ograniczyć poprzez wykonanie kosztownej podsadzki hydraulicznej. Polega to na wypełnieniu pustych wyrobisk wodą zmieszaną z piaskiem, po czym woda jest nie stopnie RichteraDziesięć do szóstej „dżula”? Tak, bowiem górnicy nie posługują się znaną wszystkim skalą Richtera, ale mierzą siłę wstrząsów w julach. W skali Richtera oblicza się manitudę wstrząsów, tutaj posługuje się długością zapisu lub amplitudą sygnału. Najsilniejsze wstrząsy w KGHM, zwane „dziewiątkami”, odpowiadają tak mniej więcej czwórce w skali Richtera. I jak natychmiast dodają nasi rozmówcy, wbrew pozorom nie ma reguły, że najsilniejsze wstrząsy są najbardziej niszczycielskie. Nawet „dwójka” może spowodować śmierć górnika strzałowego i trwałe zniszczenia w wyrobisku górniczym złoża. Najsilniejsze zjawiska występowały w zaskakującej regularności, co dwa lata i doszło do nich w latach 2000, 2002, 2004 i To nie jest sztuka dla sztuki, ale element naszego sytemu bezpieczeństwa - wyjaśnia szef stacji geofizyki. Obsługa stacji jest stała, 24 godziny na dobę. Tutaj najważniejsze jest doświadczenie. Koledzy są w stanie ocenić rząd energii i wyznaczyć pole eksploatacyjne, w którym wystąpił wstrząs jeszcze zanim komputer te wartości przeliczy. Alert o wstrząsie natychmiast wędruje do 110 upoważnionych odbiorców, którzy mają zwizualizowaną informację nałożoną na mapę oddziału region to teren asejsmiczny. Wstrząsy to efekt działalności górnikówGeofizycy mają dużo do powiedzenia. Już nawet na etapie konstruowania kopalnianej biblii, czyli planu ruchu. Wraz z geologami przygotowują prognozę deformacji terenu, która z kolei staje się podstawą chociażby do wydawania warunków zabudowy... Ale to już inna historia...Jak wielekroć słyszymy podczas wizyty w KGHM, wstrząsy w górnictwie to nic nadzwyczajnego. Próbują z tym walczyć, ale się nie da, to natura. Prowadzone są obserwacje, badania, KGHM współpracuje z naukowcami, obserwuje zachowanie się górotworu. Górnicy starają się także, aby te kaprysy natury niwelować, chociażby poprzez strzelania odprężające czy nowatorskie rozwiązania konstrukcyjne maszyn. Jako przykład podawany jest często niedawny, wyglądający niezwykle groźnie wypadek, z którego operator wyszedł niemal bez szwanku, mimo że na jego maszynie leżało ponad 500 ton skał. To zasługa maszyn specjalnej konstrukcji, które mają kabiny kapsułowe..Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Czasem pojawiają się pęknięcia w ścianach. – Tąpnięcia to normalne wstrząsy sejsmiczne. Ale wstrząsów rzędu 5 w skali Richtera jest na Śląsku kilkadziesiąt w ciągu roku – mówi INNPoland.pl Michał Wilczyński. Tłumaczy, że mniej więcej od 50 lat wydobycie węgla kamiennego jest prowadzone na tzw. zawał. Od soboty trwa dramatyczna akcja ratownicza w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju – doszło tam do bardzo silnego w skutkach tąpnięcia, które odcięło drogę ucieczki siedmiu górnikom. Wstrząs uwolnił niespotykaną dotychczas 40-procentową koncentrację metanu – gazu, który uwalnia się podczas produkcji węgla. Dlatego do dwóch górników udało się dotrzeć dopiero po pięciu godzinach akcji – wcześniej ratownicy musieli przewietrzyć chodnik, by móc tam wejść. Kolejne komunikaty z akcji ratowniczej, które podawała (w chwili zamykania tego wydania „Rzeczpospolitej" akcja jeszcze trwała), nie były optymistyczne. W sobotę wieczorem odnaleziono ciało jednego górnika, który był uwięziony między rurociągami. Do drugiego górnika zastępy ratowników dotarły w niedzielę przed południem. Nie udało się go uratować. Do silnego tąpnięcia – 3,4 stopnia w skali Richtera – doszło w sobotę po godzinie 11 na poziomie 900 m. Pod ziemią było w tym czasie 250 osób. Siedmiu górników, którzy pracowali przy przygotowaniu robót strzałowych, zostało odciętych zwałami węgla, który osunął się po tąpnięciu i zamknął im drogę ucieczki. Po godzinie 16 w sobotę ratownicy dotarli do dwóch z nich – znajdowali się w rejonie chodnika nadścianowego i byli ranni, ale przytomni. Przebywają w szpitalu w Jastrzębiu-Zdroju. Dotarcie do pozostałych utrudnia wysoka temperatura, brak tlenu i zabójczy metan. Dlatego ratownicy nie mogą używać maszyn do odkopania rumowiska, bo każda iskra może spowodować wybuch pod ziemią. Do kopalni Zofiówka przyjechał w sobotę premier Mateusz Morawiecki i wziął udział w odprawie sztabu kryzysowego. W niedzielę z ratownikami biorącymi udział w akcji poszukiwawczej rozmawiał też prezydent Andrzej Duda. – Wszyscy oczywiście wierzymy w to, że górnicy przeżyją i że uda się odnaleźć ich żywych – mówił prezydent. Jednak z trójką poszukiwanych górników nie ma kontaktu. Na dole cały czas ratownicy budują kolejne lutnociągi, by dostarczyć powietrze do chodników. Do pokonania mają kilkaset metrów. Zdaniem Jerzego Markowskiego, byłego wiceministra ds. górnictwa rządów SLD i dyrektora, który zbudował kopalnię Budryk w Zofiówce, doszło do koncentracji dwóch nieszczęść: tąpnięcia i wyrzutu metanu, który spowalnia akcję ratowniczą. – Wstrząs to efekt warunków naturalnych i działalności górniczej. Ta kopalnia ma trudno łamliwe pokłady, które tworzą dyslokację tektoniczną i naprężenia, których konsekwencją są wstrząsy. Ale człowiek musi umieć przewidywać tego skutki – mówi Markowski. Jak podkreśla, należy cieszyć się, że do tragedii doszło w sobotę, kiedy na dole pracowało trzy razy mniej górników niż w dzień powszedni. – Jeśli dwóch górników zginęło nie z powodu braku tlenu, ale obrażeń, np. od skał czy sprzętu górniczego, to nadzieja, że pozostali gdzieś się schowali i czekają, istnieje – oceniał w rozmowie z „Rz" szanse na odnalezienie pozostałych górników. Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ W akcję ratowniczą zaangażowanych jest już ponad 200 osób, w tym 17 zastępów ratowniczych. Jest prowadzona w bardzo trudnych warunkach. - Ratownicy pracują z pełną determinacją, aby znaleźć pozostałych trzech górników. Warunki w chodniku są bardzo trudne, ratownicy w rumowisku muszą zdemontować części zniszczonych maszyn i urządzeń. W tych warunkach to bardzo ciężka i czasochłonna praca - mówił wieczorem na konferencji Daniel Ozon, prezes JSW. Do wyrobiska cały czas dostarczane jest powietrze. - Wiemy, że w wyrobisku były rurociągi ze sprężonym powietrzem. Dwie uratowane wczoraj osoby zawdzięczają życie temu, że te rurociągi się rozprężyły - poinformował prezes Ozon. Ratownikom zostało do spenetrowania około 220 metrów, tam powinni znajdować się trzej poszukiwani górnicy. Według JSW to pierwsze tak silne tąpnięcie z Zofiówce w historii. Największe żniwo pod ziemią zbiera metan. W kopalni Halemba metan zabił w 2006 r. 23 górników, w 2009 r. w kopalni Wujek-Śląsk – 21. – Metan wybucha w stężeniu między 3 a 9 proc. – wskazuje Markowski. Według danych Wyższego Urzędu Górniczego w ubiegłym roku doszło do 1294 wypadków w kopalniach węgla kamiennego, w których zginęło siedmiu górników, rok wcześniej 1247 (dziewięć ofiar śmiertelnych). Ostatnie groźne tąpnięcie w śląskich kopalniach miało miejsce w maju ubiegłego roku w kopalni Mysłowice-Wesoła na poziomie 665 m podczas urabiania ociosu ścianowego – na szczęście nikt nie zginął. Dwudziestu czterech pracowników opuściło rejon o własnych siłach. DwNhJ6f.